To już 10 edycja akcji W 80 blogów dookoła świata. Jak ten czas leci! Z każdym kolejnym miesiącem przybywają nam nowe blogi kulturowo-językowe. Jestem bardzo ciekawa, jak to będzie wyglądało z okazji 12, rocznicowej, edycji. Temat dzisiejszego odcinka może wydawać się Wam nieco enigmatyczny, więc już spieszę z wyjaśnieniami. W ramach naszej grupy głosowaliśmy na kilkanaście pytań, na które będziemy wspólnie odpowiadać. Ponieważ każdy lubi co innego, do ostatecznej puli trafiło 10 pytań, z których każdy dla siebie wybrał 5. Pytania są związane tematycznie z naszymi blogami, odpowiedzi będą urozmaicone naszymi osobistymi doświadczeniami i ciekawostkami. Jesteście gotowi? Zaczynamy!
1. Jak wyglądał Twój pierwszy pobyt…
w Niemczech?
Takiego pierwszego, pierwszego razu w Niemczech, to dokładnie nie pamiętam, bo miałam wtedy 7 lat i jechałam z mamą przez Niemcy do Brukseli, odwiedzić tatę. Uznajmy zatem, że to się nie liczy. Pierwszy raz, ten który pamiętam, to były wakacje między podstawówką, a gimnazjum. Obóz językowy pod Berlinem, nad jeziorem Müggelsee. To wtedy po raz pierwszy w życiu rozmawiałam z prawdziwym Niemcem po niemiecku, jechałam S-Bahnem (kolej miejska) i ćwiczyłam mój niemiecki w praktyce. Na pewno znacie to uczucie, kiedy serce wali Wam jak młot, dłonie się pocą, i strasznie się stresujecie, że narobicie masę błędów, a obcokrajowiec i tak Was nie zrozumie, albo będzie się śmiał. Tak, dokładnie, to właśnie podczas tego wyjazdu przeżyłam cały wachlarz takich emocji. Ale jak już wreszcie wykrztusiłam z siebie te pierwsze słowa, a pan Niemiec nie tylko się ze mnie nie śmiał, ale jeszcze z sensem zaczął ze mną rozmawiać (a ja to rozumiałam!), to przeżyłam taką euforię i radość, że do dziś ją pamiętam. Tego stresu nikomu nie życzę i mam nadzieję, że Wasze pierwsze rozmowy po niemiecku były o wiele bardziej lajtowe.
w Szwajcarii?
Pierwszy pobyt w Szwajcarii to studia. Okolice drugiego-trzeciego roku germanistyki. Sylwester z Taizé w Genewie. Zaskoczyło mnie to, że Genewa jest taka…mała. Miałam już wtedy za sobą wizytę w kilku bardzo dużych miastach i oczekiwałam tego samego po Genewie. Zapamiętałam ją jako miasto nie wyróżniające się niczym szczególnym. Może trafiłam po prostu na złą porę roku. Zimą żadne miasto nie wygląda szczególnie atrakcyjne. Oprócz świńskich grajków noworocznych pamiętam też naszą próbę dostania się do klubu niedaleko centrum. Pan bramkarz zmierzył nas wzrokiem od stóp do głów i po wnikliwemu przyjrzeniu się naszym ubłoconym kozakom dał nam wyraźnie znać, że nie nadajemy się do tego lokalu. No cóż, nie dane nam było zakosztować nocnego życia w tym kosmopolitycznym mieście.
w Austrii?
W Austrii byłam najczęściej przejazdem, na trasie do Włoch, czy Hiszpanii (złote czasy podróży autobusami, dziś wolę jednak samoloty). Zatem pierwszy, dłuższy raz to jednodniowa wycieczka do Salzburga. Niewiele z niej pamiętam (oprócz uroczych ogrodów Mirabell), ale zabawne, że zapamiętałam to miasto zupełnie inaczej niż wygląda w rzeczywistości. Festung Salzburg było w mej pamięci po lewej stronie (a jest po prawej). Dom Mozarta był jakoś głęboko na starówce, a jest bardzo blisko rzeki itp. Jedyne, co się nie zmieniło, to smak Mozartkugel, nadal nie lubię marcepanu ;).
2. Jakie jest najbardziej zaskakujące odkrycie związane…
z Niemcami?
Że Niemcy to królestwo planszówek i karcianek! W Niemczech nie tylko przyznaje się co roku najbardziej prestiżową nagrodę Spiel des Jahres, ale tworzy również te najpopularniejsze tytuły: Osadnicy z Catanu (Die Siedler von Catan), Carcassonne, Keltis, Pędzące żółwie (Schildkrötenrennen) czy ubiegłoroczny laureat Spiel des Jahres: Przebiegłe wielbłądy (Camel up). Moje ukochane Fasolki (Bohnanza), też są produkcją niemiecką!
ze Szwajcarią?
To moje odkrycie ma już kilka ładnych lat, ale byłam niesamowicie zaskoczona językami Szwajcarii: po pierwsze, że są 4! A po drugie, że szwajcarski niemiecki jest kuzynem Hochdeutsch i dla niewprawnego ucha brzmi jak zupełnie inny język. Teraz, po kilku latach, jestem w stanie zrozumieć pojedyncze słowa, ale na pewno nie dogadałabym się ze Szwajcarem mówiącym tylko w swoim dialekcie.
z Austrią?
W mniejszych miejscowościach zdarza się, że Austriacy nie uczą się w szkole Hochdeutsch, a używają dialektu i w związku z tym mówią tylko w dialekcie (choć Hochdeutsch rozumieją). Niesamowicie zaskoczyły mnie też Krampusy.
3. Co lubisz/czego nie lubisz…
w Niemczech?
Nie tyle może w Niemczech, ale w Niemcach nie lubię przesadnej drobiazgowości, czepiania się o pierdoły. Przejawia się to we wszystkich możliwych aspektach życia, ale najbardziej jest to odczuwalne w pracy. Niemcy są pod tym względem niereformowalni i bardzo dobitnie potrafią wyrazić swoje zdanie na temat drobnego przewinienia. Nie lubię też niemieckiego mięsa sprzedawanego w marketach. Na szczęście jest dużo więcej pozytywnych aspektów: świetna sieć autostrad, kulturowa mieszkanka, podejście do studentów na uczelni, połączenie z całym światem, podejście do ochrony środowiska. Bardzo mi się podoba niemieckie nastawienie: dobre bo nasze, dobre bo niemieckie. Ten ostatni punkt bardzo chciałabym zaszczepić nam, Polakom. Żebyśmy nie byli zachłyśnięci Zachodem, żebyśmy cenili to co polskie, bo jest równie dobre, a może i lepsze, niż „zagraniczne” dobra.
w Austrii?
Nie przepadam za Mozartkugeln z marcepanem, podobają mi się za to Alpy.
w Szwajcarii?
W Szwajcarii nie lubię cen, ale to perspektywa turysty z Polski, może na miejscu nie są one aż tak odczuwalne. Nie lubię też ksenofobii szwajcarskiej. Na szczęście nigdy jej nie odczułam na sobie, ale słyszałam historie z pierwszej ręki i niestety bywa różnie. Uwielbiam za to szwajcarskie sery i czekoladę (najpyszniejszą jaką miałam okazję próbować), góry i krajobrazy i, gdyby nie ceny, to szwajcarska kolej byłaby koleją idealną (ogólnie lubię jeździć pociągami i te szwajcarskie są po prostu OSOM).
4. Jaki jest Twój największy sukces odnośnie nauki języka niemieckiego?
Są dwie rzeczy, z których jestem dumna: założenie i ogarnięcie konta bankowego w Niemczech i coraz swobodniejsze oglądanie niemieckich filmów. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w 100% usatysfakcjonowana z poziomu mojego niemieckiego, ale te 2 osiągnięcia wymiatają.
5. Jakie jest miejsce w Niemczech/Austrii/Szwajcarii, które chcesz zobaczyć, a jeszcze go nie widziałaś?
Niemcy
Od lat marzą mi się wszystkie stolice niemieckich Bundeslandów, ale najbardziej chciałabym zobaczyć Hamburg latem. Mam ogromną słabość do miast hanzeatyckich, a po kilku latach w Toruniu uwielbiam spichlerze, będące częścią zabudowy miejskiej.
Austria
Mam wrażenie, że tu będzie mało oryginalnie, ale chciałabym wreszcie porządnie przespacerować wzdłuż i wszerz Wiedeń. Zawsze przejazdem, zawsze w pośpiechu, nigdy nie miałam okazji poznać porządnie tego miasta.
Szwajcaria
Zobaczyć na własne oczy Matterhorn. Zdaje się, że z Zermattu jeździ w jego kierunku kolejka. Byłam krótko w Zermatt i niestety zabrakło mi czasu na pokręcenie się po miasteczku i wjazd kolejką. Mam nadzieję, że uda mi się to kiedyś nadrobić.
Jestem bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi na te pytania. Będą się pokrywały z moimi, czy będą zupełnie inne?
Spodobał Ci się ten wpis? Polub zatem mojego bloga na Facebooku i obserwuj go na Bloglovin!
Francja:
Madou en France: 5 pytań o moją Francję
Francais-mon-amour : 5 pytań do blogera
Love For France : Francja w pięciu pytaniach
Francuskie i inne Notatki Niki – Pięć pytań do blogera
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim – Pięć pytań do…
Uzależnienie od francuszczyzny: 5 pytań i odpowiedzi, czyli odrobina ekshibicjonizmu
Holandia:
Język holenderski – pół żartem, pół serio: 5 pytań o Holandię; 5 pytań do… – czyli akcja „W 80 blogów dookoła świata”
Rosja:
Rosyjskie Śniadanie: „W 80 blogów dookoła świata” #10 '5 ciekawych pytań do blogera’; pytania do blogera czyli mój pierwszy raz
English-Nook: 5 pytań do blogera; 5 pytań do blogera
Włochy:
Studia, parla, ama
CiekawAOSTA; W 80 blogów dookoła świata – 5 pytań do blogera
Źródło:
Photo credit: cfaobam / Foter / CC BY
Photo credit: antonio / Foter / CC BY-NC-SA
Photo credit: AlphaTangoBravo / Adam Baker / Foter / CC BY
Matterhorn wygląda imponująco! Chętnie bym się na niego wdrapała 😉
Nie wiedziałam, że Carcassonne to niemiecki produkt, myślałam, że francuski..
Piękne nowe zdjęcie!!