Szwajcaria zawsze jawiła mi się jako ta mityczna kraina czekoladą i serem płynąca, gdzie szczęśliwi Szwajcarzy chodzą po górach i dolinach trzymając się za ręce.
Jakoś w okolicy trzeciego roku studiów udało mi się pojechać w okolice Genewy (Rolle) i moje romantyczne wyobrażenie zderzyło się z twardym betonem prawdy – nawet najpiękniejsze miejsca wyglądają słabo kiedy śnieg zamieni się w kupkę błota. Miałam pecha, bo wtedy w okolicy Nowego Roku nie było śniegu, a było stanowczo za wcześnie na piękną wiosenną pogodę.
Jakiś czas później, kiedy stanęłam przed wyborem miejsca, w którym chciałabym spędzić mojego Erasmusa, nie mogłam nie wybrać Konstancji – miasta pięknie położonego nad Jeziorem Bodeńskim i o rzut beretem od mitycznej Szwajcarii. Wtedy miałam okazję poznać trochę krainę serojadów, a zasiana wtedy fascynacja kiełkuje od czasu do czasu nowymi wpisami na blogu.
Automaty
Ciekawostki
Szwajcarski scyzoryk #1 – recenzja
Szwajcarski scyzoryk #2 – recenzja
O różnicach między Szwajcarami
5 pytań o Szwajcarię
Język
Standardowy niemiecki a szwajcarski niemiecki
Kuchnia
Podróże
Wakacje w Niemczech i Szwajcarii – co warto o nich wiedzieć
Kantony Berno, Ticino i Lucerna
Tradycje i zwyczaje
Chüefladefäscht – golf krowimi plackami
25 kolęd po niemiecku
Sylwestrowo-noworoczne tradycje w Niemczech, Austrii i Szwajcarii
Rüeblimärt – Targ marchewkowy w Aarau
Zibelemärit – Targ cebulowy w Bernie