fbpx

Niemieckie książki, filmy i seriale o II Wojnie Światowej

Niemieckie wypieki bożonarodzeniowe

Niemieckie wypieki bożonarodzeniowe 1200 800 Diana Korzeb

Nastała wreszcie jedna z moich ulubionych pór roku – czas przedświąteczny. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam czas przed Bożym Narodzeniem. Nie mam tu na myśli oczywiście wszechogarniających reklam w tv, czy sklepach, ale pierwszy śnieg, sanki, dekorowanie domu światełkami, niemieckie jarmarki i domowe, świąteczne wypieki. W moim domu jest kilka pozycji, które niepodzielnie królują na stole: marchwiowiec, keks i mniejsze ciasteczka albo pierniczki. W dzisiejszym wpisie mam dla Was dwie niespodzianki: jedną dla ciała, a drugą dla umysłu ;). Z okazji zbliżających się Świąt chcę opowiedzieć Wam o niemieckich wypiekach świątecznych (das Weihnachtsgebäck) i zaprosić Was w drugiej części wpisu na konkurs.


Slide

W Niemczech, a częściowo również w Austrii i Szwajcarii najczęściej piecze albo niestety kupuje się następujące wypieki:

Niemieckie wypieki bożonarodzeniowe – Vanillekipferl

Ciasteczka w kształcie półksiężyca znane w Niemczech, Austrii, Czechach, Słowacji i na Węgrzech. Przygotowuje się je z mąki (das Mehl), masła (die Butter), migdałów (die Mandeln) bądź orzechów włoskich (die Walnüsse), cukru pudru (der Staubzucker albo der Puderzucker) i cukru waniliowego (der Vanillezucker). Wszystkie produkty należy wymieszać i zagnieść ciasto (der Teig), które następnie należy uformować w walec i z niego zrobić półksiężyce. Das Kipferl to w austriackim niemieckim rogalik (w Hochdeutsch das Hörnchen).

vanillekipferl-weihnachtsgebaeck

Niemieckie wypieki bożonarodzeniowe – Spekulatius

Fani kuchni holenderskiej i francuskiej znają doskonale te ciasteczka, również popularne w Niemczech. I o ile w Holandii i Belgii zajada się je przez cały rok, o tyle w Niemczech to wypiek typowo bożonarodzeniowy. Jest kilka odmian tych ciastek, ale najbardziej typowa to ta z kardamonem (der/das Kardamom), goździkami (die Gewürznelke) i cynamonem (der Zimt), istnieją też odmiany maślane czy też migdałowe. Ciasteczka są zazwyczaj dosyć płaskie i mają odciśnięty wzorek, tradycyjnie znajdowała się na nich historia Świętego Mikołaja.
5588364895_041aa539fc

Niemieckie wypieki bożonarodzeniowe – Stollen/Christstollen

Na pierwszy rzut oka Stollen wygląda jak nasz keks: jasne ciasto z ciemniejszą skórką, nadziewane bakaliami. Główne różnice to na pewno duża ilość cukru pudru, wkładka z marcepanu i bardzo słodki smak. To drożdżowe ciasto piecze się (backen) przez cały rok, wersja typowo świąteczna to Christstollen albo Weihnachtsstollen. Tuż przed Świętami można je kupić w marketach (również wariant z makiem – der Mohn, Mohnstollen) albo na Jarmarkach Bożonarodzeniowych. Najsłynniejszym wariantem tego ciasta jest pieczony w Dreźnie Dresdner Christstollen. Na tamtejszym najstarszym Jarmarku Bożonarodzeniowym w Niemczech Striezelmarkt corocznie piekarze przygotowują największy wypiek tego typu, rekordzista z 2000 roku ważył 4.200 kilogramów!
4230756527_d477cd9183

Niemieckie wypieki bożonarodzeniowe – Zimtstern

Cynamonowe gwiazdki piecze się z piany z białka (spójrzcie jaka piękna nazwa! der Eischnee), cukru (der Zucker), minimum 25 % migdałów (die Mandeln), cynamonu (der Zimt) i maksymalnie 10 % mąki (das Mehl). Po wymieszaniu składników, rozwałkowujemy ciasto i wycinamy z niego gwiazdki. Ciastka pieczemyw niskiej temperaturze razem z lukrem zrobionym z białka jajka.
zimtstern

Niemieckie wypieki bożonarodzeniowe – Förtchen/Pförtchen

Wypiek pochodzący z Północnych Niemiec, szczególnie popularny w kuchni Szlezwika-Holsztynu i Dolnej Saksonii. W tamtych okolicach używa się dialektu plattdeutsch (są nawet słowniki hochdeutsch-plattdeutsch, można też kupić literaturę wydaną w tym dialekcie) i w nim ciastka nazywane są m.in. Poffertjes. Pförtchen piecze się w specjalnej patelni (die Pfanne), w której znajdują się okrągłe zagłębienia. Z wierzchu przypominają nasze mini pączki i tak jak pączki bywają nadziewane, najczęściej musem jabłkowym albo śliwkowym.


Slide

8330710424_ff59662c9e
Macie ochotę na któryś z tych wypieków? Miałam okazję póki co próbować tylko Christstollen i nie był to do końca mój smak, bo nie lubię marcepanu i zbyt dużej ilości cukru pudru. W tym roku nie dam rady, ale w przyszłym chciałabym spróbować upiec Zimtsterne i Vanillekipferl.
Po uczcie dla ciała, teraz obiecana wcześniej niespodzianka dla móżdżku, czyli konkurs! Do wygrania jest ufundowana przez wydawnictwo PONS książka Mów jak rodowity Niemiec. Co trzeba zrobić, aby ją zdobyć? Zadanie jest bardzo proste: jeden egzemplarz wygra osoba, która między 2 a 24 grudnia 2014 zostawi najciekawszy komentarz pod dowolnym wpisem na blogu. Przypominam, że są tu wszystkie posty z poprzedniego bloga, możecie je łatwo znaleźć przy pomocy wyszukiwarki po prawej. Komentarz nie musi być długi, jestem ciekawa Waszych opinii i doświadczeń. Są jacyś chętni? Jeśli tak, to do roboty ;)! Wyniki zostaną ogłoszone 27 grudnia, więc to będzie taki spóźniony Mikołaj ;).

Powyższy tekst powstał w ramach blogowego kalendarza adwentowego Blogowanie pod jemiołą. Gorąco zachęcam Was do klikania w poniższy interaktywny kalendarz i odkrywania kolejnych wpisów i niespodzianek przygotowanych przez innych blogerów.

Image Map

Źródła:

Home


Photo credit: Foter / CC BY-SA
Photo credit: Turku Gingerbread / Foter / CC BY-ND
Photo credit: whitneyinchicago / Foter / CC BY
Photo credit: Matthias Rhomberg / Foter / CC BY
Photo credit: hypercatalecta / Foter / CC BY-NC-SA

Diana Korzeb

Od 10 lat pomagam moim kursantkom rozgadać się po niemiecku. Piszę bloga dla fanek języka niemieckiego. Więcej o mnie: kliknij tutaj.

Slide

Diana Korzeb

Od 10 lat pomagam moim kursantkom rozgadać się po niemiecku. Piszę bloga dla fanek języka niemieckiego. Więcej o mnie: kliknij tutaj.

Autorka: Diana Korzeb
71 komentarzy
  • Magda Marciniak 2 grudnia 2014 at 10:20

    Ślinka cieknie 😀 Mohnstollen jest rewelacyjne ale osobiście wolę naszego , tradycyjnego makowca . Po tym artykule nie zostaje mi nic innego, jak tylko zrobić kawę i otworzyć paczkę przepysznych spekulatius 🙂 „Słodko” pozdrawiam 🙂

    • Ja nie przepadam za makiem, ale moja rodzina zajadała się ze smakiem Mohnstollen. Dla mnie wszystkie Stollen były zdecydowanie za słodkie, ale co kto lubi :). Spekulatius musi chyba świetnie smakować do kawy 🙂

  • Rosyjskie Śniadanie 2 grudnia 2014 at 10:36

    Smakowite te ciasta, ciasteczka, ciastunie. Strasznie lubię ciastka ze wzorkiem, żeby mieć nie tylko doznania smakowe, ale również estetyczne 😉 Spekulatius strasznie mi się spodobało, po pierwsze ze względu na na nazwę :), po drugie, ma wytłoczony wzorek 🙂

    • Justyna kiedyś na swoim blogu pokazywała, co we Francji robi się o smaku Spekulatiusa: m.in lody! Chciałabym ich spróbować, ale to jakoś bliżej lata 😉

    • No i ktoś wyprzedził mnie jeśli chodzi o komentarz! Właśnie chciałam napisać, że bardzo podoba mi się nazwa, i wzorek Spekulatius. Także podpisuję się pod komentarzem ręcyma i nogyma!

  • Spekulatius, Zimtstern i pierniki norymberskie (!!!) + mandarynki i już mnie nie ma :))

    • A jadłaś toruńskie ;)? Jak dla mnie nie ma dużej różnicy w smaku, jedne i drugie bardzo lubię. Aha i zapomniałaś o Glühwein lub Eierpunsch do tego 😛

      • no pewnie, że jadłam 😀 uwielbiam! jednak dla mnie te norymberskie się trochę różnią i w moim domu są dostępne stricte na święta dlatego są dla mnie tak wyjątkowe :)) no i można tak wymieniać i wymieniać… na Weihnachtsmarkt w Basel można dostać przepyszne Mohrenkoepfe w różnych smakach, a mistrzostwem są te owalne bez wafelka w posypce kokosowej <3

        • Aż musiałam sobie te Mohrenköpfe wyguglować ;), patrzę na zdjęcie, a to znajome słodycze, ale nie mam pojęcia jak się nazywają po polsku. Widziałam je na Jarmarku w Dreźnie, można je też na pewno kupić w marketach, pakowane w 3 smakach: czekolada biała, mleczna i (chyba) gorzka. Tych w posypce nie jadłam, ale wyglądają tak, że mi się ślinotok załącza 😉

          • oczywiście znam te z marketów, w Lidlu i w Aldim są zawsze, nie wiem jak w innych sklepach w Niemczech, ale w Szwajcarii pakowane są pojedynczo w sreberka, a później, albo na sztuki albo razem w plastik jak jajka 😉 jednak te z jarmarków są nieporównywalne, a poza tym smakowo wyjątkowe dlatego mi się z nimi kojarzą :))

  • I znów widzę wiele podobieństw – korzenne ciasteczka speculaas, poffertjes 🙂 Tak się tu swojsko czuję 🙂 To prawda, że w Holandii speculaasy można kupić cały rok, ale najwięcej ich schodzi przed Mikołąjkami – 5 grudnia – czyli właśnie teraz 🙂

    • Mówiłam Ci Niemiec-Holender 2 bratanki ;D. A też się jada Spekulatiusy w różnej formie, tak jak we Francji?

      • Nie wiem, jak się je jada we Francji, ale w Holandii to już nie tylko rodzaj ciastek, to rodzaj smaku. Więc możesz kupić jogurt speculaas, krem do smarowanie pieczywa speculaas, lody speculaas. Mix przypraw korzennych do wypieku speculaasów, a także kruidnoten też się nazywa speculaas.

  • Nie znałam bardzo wielu pozycji, bardzo ciekawe. Tylko dlaczego „niestety” kupuje? ;>

    • Zapomniałam dopisać, że większość wypieków można kupić jako mrożone gotowce i w takiej formie „niestety” sporo ich schodzi.

      • Ale właśnie dlaczego to „niestety” 🙂

        • Bo gotowce to zuo ;), zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają talent i chęć stać w kuchni i piec/gotować i gotowe dania (również takie mrożone ciasto) są bardzo wygodne, ale zazwyczaj mają słaby smak i nie umywają się do własnoręcznie przygotowywanych dań – w tym wypadku ciastek i ciast.

  • Ale zapachniało świętami!

    • A akcja „Blogowanie pod jemiołą” dopiero się rozkręca! Co to będzie później 😉 #blogowaniepodjemiola #blogowaniepodjemiołą

  • Wszystko wygląda pysznie! Nawet jeśli Niemcy kupują część swoich świątecznych wypieków w piekarniach i cukierniach to i tak musi być u nich smakowicie, niemieckie cukiernie (prawie) nie mają sobie równych! (no chyba, że za mało jeszcze widziałam… 😉

    • Lubię niemiecki chleb, wszelkie drożdżówko-słodkie bułki zawsze były dobre, ale zakupy zdecydowanie trzeba robić w piekarni, a nie w markecie (próbowałam i tu i tu i nie ma w ogóle porównania). Dorota, jadłaś jakieś niemieckie ciasta/ciastka?

  • Dariusz Michalek 2 grudnia 2014 at 18:28

    Nie ma to jak pierniki norymberskie, szczególnie w czekoladzie. Toruńskie są całym rokiem. Dobre, ale bez świątecznej skórki pomarańczowej i opłatka. Stollen daje się zjeść jak dobrze opukać z ozdoby pudrowej. Przyjemne są te święta.

    • O widzisz, nie pamiętałam o tym opłatku, jest chyba na spodzie pierników, prawda? Mimo mieszkania tyle lat w Toruniu jakoś rzadko miałam okazję jeść te toruńskie, ale moje ulubione to serca w glazurze <3, najlepsze pierniki na świecie ;).

  • W naszym wielkim supermarkecie jest dział z rarytasami z Niemiec. Nigdy tam nie zaglądałam, ale po Twoim wpisie chyba poszukam na półkach tych słodkości i spróbuję.

    • Monika, zawsze warto próbować nowych smaków, bo a nuż widelec trafi się perełkę. Ja w ten sposób stałam się wielką fanką kawy z ubijanym ręcznie mlekiem (w tym taki zaparzaczu do kawy/ziół) i karmelem = jeden z moich ulubionych deserów. Poszukaj w sklepie, nie zdziwiłabym się gdyby udało Ci się znaleźć Spekulatiusy. Daj znać, jak się uda coś upolować 🙂

  • Aleksandra Jakubowska 2 grudnia 2014 at 20:19

    Christstollen wygląda faktycznie jak polski keks 🙂
    A Zimtstern wydają się być proste w wykonaniu. Już wiem, co będę robiła w najbliższy weekend. Wypieki świąteczne!
    Do tego przygotuję pyszny Punsch i czeka mnie idealny grudniowy weekend.

    P.S. Też mnie urzekła ta nazwa der Eischnee

    • Kumpela zagięła mnie kiedyś tym Eischnee i do czasu tego wpisu jakoś niestety nie miałam okazji, żeby użyć tego słowa ;).
      To się u Ciebie zrobi w weekend świątecznie, mnie w tym roku ominą chyba przygotowania świąteczne, ale może uda mi się jednak te Zimtsterne przemycić ;). Piekłaś/gotowałaś już kiedyś coś niemieckiego?

      • Aleksandra Jakubowska 4 grudnia 2014 at 06:47

        Diana, do tej pory były to tylko jakieś drobne ciasteczka czy ciasta, których przepis znalazłam w internecie. Ale nic szczególnego. Z kuchnią niemiecką nie zapoznałam się aż tak dobrze 😉

        • Ja robiłam w zeszłym roku Feuerzangenbowle i pomagałam w gotowaniu Klöße. Dostałam też paczkowane Spätzle i w planach mam Käsespätzle, które już się kiedyś pojawiły na blogu :).

          • Aleksandra Jakubowska 4 grudnia 2014 at 20:25

            To na bogato 🙂 Ja muszę zająć się zgłębianiem niemieckich przepisów i w końcu coś dobrego upichcić, oprócz Currywurst 😛

            • Heh, nie powiedziałabym, że na bogato ;P, raczej właśnie ubogo dosyć, ale po tych naszych wpisach z ostatniej akcji „W 80 blogów…” nabrałam ochoty na szaleństwa w kuchni 😉 (chociaż kotów nie będę gotować, mimo że mam 2 i to całkiem grubawe ;D)

              • Aleksandra Jakubowska 4 grudnia 2014 at 20:32

                W porównaniu do moich doświadczeń kulinarnych to jednak na bogato 😛

                U mnie w niemieckim teamie w pracy panuje takie przekonanie, że wszyscy germaniści lubią koty 😛

  • Marta Borkowska 2 grudnia 2014 at 21:00

    Rok temu święta spędzałam w Szwajcarii. Poczułam się, jakbym przeniosła się do dzieciństwa, biegając co 5 min po dokładkę Zimtsterne niczym spragnione słodkości dziecko 😀 W tym roku uruchomię produkcję Vanillekipferle, przynajmniej nie będzie mi głupio jak zjem połowę zapasów 🙂

    • To ja bym prosiła o jakiś sprawdzony przepis. Wiadomo, że w internecie pełno tego, ale z doświadczenia wiem, że najlepiej mi się piecze/przygotowuje potrawy, które ktoś już osobiście przetestował :). Ja ogólnie nie jestem typem ciastowo-ciastkowym (rzadko też jadam czekoladę i cukierki), ale są takie słodkości, którym nawet mi ciężko jest odmówić 😛 (szwajcarska czekolada = uwielbiam). Marta, gdzie byłaś w Szwajcarii? W którym mieście/kantonie?

      • Marta Borkowska 8 grudnia 2014 at 07:48

        Napisałam długą odpowiedź i spotkałam bunt na stronie logowania.. Zaczynam od początku, tym razem już zalogowana przed dodawaniem komentarza^^ Byłam w Muri w kantonie Aargau, zabrali mnie również(ku mojej radości wielkiej!) parę razy do Engelberg, gdzie mogłam zachwycać się nie tylko kulinarnie ale też.. Jak to nazwać? Turystycznie brzmi jakbym pojechała do Ciechocinka.. Duchowo? .. Watykan.. Ok.. Siedziałam na ganku domku, do którego trzeba się wspinać i wybrać albo zadyszkę idąc piechotą albo zawroty głowy jadąc autem.. 😀 a ganek.. Jak ganek ale cóż za widoki! Zbierałam szczękę z ziemi podziwiając szczyty otulane przez chmury. Jeśli chodzi o ich tradycyjne jedzenie, starali się codziennie „karmić” mnie czymś innym 🙂 nie byłam w stanie nawet zapamiętać nazw potraw. Dopiero teraz przeglądając różne blogi, porządkuję wszystko w pamięci 🙂 Z lżejszego jedzenia polecam rybę na maśle z kaparami w Biel/Bienne 🙂 prosta ale taaak pyszna, że mogłabym ją jeść codziennie. Świąteczne przepisy wyciągnę od moich gospodarzy i jak tylko uda mi się chociaż w małym stopniu odzworować to podzielę się z pewnością 🙂 Jedno jest pewne – Szwajcaria przekonała mnie do ziemniaków.

  • Najsmaczniejsze są Vanillekipferl i Zimtsterne 🙂 A jak ktoś
    chce się totalnie zasłodzić , to polecam Stollen nugatowy.

  • Jestem zachwycona pomysłem na kolorowe rodzajniki i mówię to całkowicie szczerze. Utrapienie dla wielu w języku niemieckim. Wprawdzie od czasów licealnych nie mam zbyt wiele z nim do czynienia, ale darzę go wielką sympatią. Czytając ten artykuł bez problemu zapamiętałam zawarte rodzajniki i w dodatku tak smacznego tematu 🙂 Gdybym mogła wybrać jedną świąteczną słodkość postawiłabym na Pförtchen. Mini pączek z musem śliwkowym brzmi smakowicie. Choć lubię słodkości, jednak nie potrafię się przekonać do marcepanu.

    Pozdrawiam
    Estetka 🙂

    • Kolorowe rodzajniki i słówka stają się powoli typowe dla blogów językowych ;). Jeśli uczysz się innego „rodzajnikowego” języka (francuski, włoski, hiszpański…) to zajrzyj do tego wpisu: https://jezykowyprecel.pl/2014/08/5-sposobow-na-niemieckie-rodzajniki/ Może Cię zainspiruje do nauki ;).

      Nie myślałaś, żeby wrócić do nauki niemieckiego, skoro nadal masz sentyment ;)?

      • Może nie doprecyzowałam. Owszem spotkałam się z kolorowaniem rodzajników, ale dopiero Twoja wersja wyjątkowo podziałała na moją wyobraźnię. To co innego, niż wybranie przypadkowego koloru, tylko przemyślane dopasowanie. Niebieskie der, różowe die. Jak on i ona 🙂 Uroczo. Różowe die Butter do tej pory kołacze się w moich myślach, co mnie niezmiernie bawi. Różowe masło – któż tego nie zapamięta? 😀 Sądzę, że z tym skojarzeniem nie rozstanę się prędko 🙂

        Nigdy nie miałam potrzeby, aby znać niemiecki w lepszym stopniu. Czy myślałam? Owszem. W niemieckim jest jakaś logika, rzekłabym Ordnung ;), który mnie jako zodiakalnemu Rakowi bardzo odpowiada. Dodatkowo lubię jego brzmienie. Są osoby, które potrafią wydobyć z niego wszystko co najlepsze, aż miło posłuchać. Nigdy nie miałam szansy, aby uczyć się na spokojnie. Bez wkuwania byle napisać sprawdzian. Z większą świadomością celu. Także języki azjatyckie zawsze były mi wyjątkowo bliskie. Z japońskim wiązałam kiedyś swoją przyszłość, ale życie czasami miewa dla nas inne plany i wszystko się skomplikowało. Obecnie mam dużo różnych zajęć i hobby, ale kto wie może kiedyś kolorowe rodzajniki pójdą w ruch 🙂

        Pozdrawiam 🙂

        • Aleksandra Jakubowska 4 grudnia 2014 at 20:27

          Kolorowanie rodzajników stosuję i ja 😉 Zresztą widziałam to też na innych blogach niemieckich, więc chyba jest to sposób bardziej popularny.

          Również zachęcam do powrócenia do języka niemieckiego! To bardzo fajny język.

  • Szwajcaria moimi oczami 3 grudnia 2014 at 07:05

    Ależ smakowicie się zrobiło! Vanillekipferl, Zimtstern i Stollen można również dostać w Szwajcarii. Sama zresztą Stollen uwielbiam, toż to jak keks mamy! Vanillekipferl w tym roku będę robić, mam nadzieję, ze wyjdą i będę mogła pochwalić się wynikiem 🙂 Diana, świetne zestawienie tego ce najlepsze! Spekulatius mnie zachwycił, mimo iż mieszkałam zarówno w Niemczech jak i Holandii to nigdy mi się to cudo w oczy nie rzuciło!

    • Ania, to wrzuć koniecznie przepis i zdjęcia na bloga, będę wyczekiwać inspiracji. A może jakieś spotkanie w Zurychu :)?

  • Magdalena Surowiec 3 grudnia 2014 at 07:45

    Nie lubię ciasteczek i dlatego też ich nie jem. Trochę denerwuje mnie niemiecka tradycja z przynoszeniem ciasteczek, koniecznie samodzielnie upieczonych, na wszelkie spotkania w okresie adwentu. Potem ludzie mają 10 opakowań takich ciasteczek i często wyrzucają.

    • To faktycznie słabo, że te ciastka są wyrzucane, juz by się ludzie lepiej zgadali i każdy przygotował coś innego i się podzielił z innymi. Miło Cię Magda zobaczyć na moim nowym blogu 🙂

  • English at Tea 3 grudnia 2014 at 20:31

    Vanillekipferl u mnie w domu też znane 😉 mama robiła kiedyś właśnie takie, orzechowe, ale akurat nie kojarzę żeby w okolicach Świąt 🙂 Spekulatius wyglądają super.

    • O! A z jakich rejonów pochodzisz? Pomorze/Wielkopolska/Śląsk? Bo zakładam, że chyba najszybciej w tych rejonach można spotkać niemieckie dania. Niezmiennie poproszę o przepis :).

      • Rozwikłałam zagadkę pochodzenia tych łuków w moim domu ;D otóż okazało się, że mama kiedyś, dawno dawno temu, spisała przepis z niemieckiego opakowania cukru waniliowego i wprowadzała go w życie całkiem skutecznie.. ;))

  • Muszę się pochwalić, że w tamtym roku upiekłam na Święta Stollen. Zgodzę się, że ten wypiek jest słodki, nawet bardzo, ale w końcu w Święta można zaszaleć 😀 Dziękuję za ten inspirujący wpis, w tym roku może spróbuję zrobić Vanillekipferl. Powiem szczerze, że nie słyszałam o tych ciasteczkach, ale wyglądają ciekawie! 😀

    • Madelene, a piekłaś kiedyś keks? Są jakieś różnice w przygotowaniu? A Stollen było zwykłe czy makowe?

      • Nie, keksa nie piekłam, więc niestety nie pomogę 🙁 Powiem tyle, że Stollen jest bardzo czasochłonny (wg. przepisu, z którego korzystałam, ciasto trzeba było odstawiać chyba 3 razy do wyrastania, a mi i tak nie za bardzo wyrósł :P). Ten Stollen, który upiekłam to ten zwykły, bez maku. Nie powiedziałabym, żeby to było jakieś ekstremalnie trudne do przygotowania ciasto, w końcu takiemu amatorowi kuchni jak mi wyszło dosyć przyzwoicie 😀

  • Beata Jankowiak 4 grudnia 2014 at 20:56

    Zdarzyło mi się być kilka razy w Austrii w okresie świątecznym i zawsze moja rodzina dostawała od gospodarzy wynajmujących nam apartament tradycyjnie wino i słodycze, a przeważnie świąteczne pyszne ciasteczka, czasami zapraszano nas też na kieliszek Schnapsa. Dotyczyło to rejonu Tyrol.

    • A pamiętasz jakie to były ciasteczka? Nie chodzi mi konkretnie o nazwę, ale wygląd i smak 🙂

      • Beata Jankowiak 28 grudnia 2014 at 18:49

        Wygląd miały różny: gwiazdki, księżyce, kółka, były lukrowane, polane czekoladą, z cukrem pudrem, marmoladą i chyba z wiórkami kokosowymi

  • aleksandrasowinska 5 grudnia 2014 at 12:28

    Jejku, jaki smakowity wpis 🙂 Jestem niestety uzależniona od słodyczy i aż mi w brzuchu burczy na widok tych wszystkich smakowitości! Moimi faworytkami są chyba te delikatne gwiazdki robione z piany, migdałów i małej ilości mąki.

    PS. Gratuluję nowej wersji bloga 🙂

    • Dziękuje, jeszcze jest w fazie rozwoju ;).
      Smaki tych ciast sa rożne, ale wszystkie sa bardzo świąteczne i świątecznie ciężkie i maja w większości dosyć wyraźny smak.

  • O rany, znowu ślinka cieknie… Jadłam tego „keksa”, dobry!

  • No nieee, od dzisiaj jestem na diecie przedsylwestrowej, a tu takie smakołyki, że mam taką ochotę na coś słodkiego, że chyba się złamię (again…) 😛

  • Cynamonowa gwiazda wygląda nieziemsko 😀

    • Ciekawie tez smakuje, chociaż niestety to nie do końca mój smak, wole lżejsze smaki, ale zawsze warto spróbować, żeby wyrobić sobie zdanie 🙂

  • Słyszałam o jakimś niemieckim zwyczaju pieczenia ciasteczek adwentowych, nie znam niestety bliższych szczegółów, ale kosztowałam i były pyszne. To kruche ciasteczka w różnych kształtach. Rogaliki też tam były.