Dziś post, w którym chciałabym Wam doradzić, jak się uczyć słówek. Pomysły są na tyle uniwersalne, że będziecie mogli wykorzystać je przy nauce innych języków. Praktycznie wszystkie przetestowałam osobiście i jestem z tych metod zadowolona. Postanowiłam też wreszcie wrócić na nauki języka włoskiego, więc niektóre ponownie pójdą w ruch. Dajcie znać w komentarzach, czy znacie te metody, a może macie jakieś własne, o których jeszcze nie słyszałam :)? Zapraszam do poczytania!
1. Fiszki własnej roboty
Jeszcze w czasach gimnazjalno-licealnych wpadłam na pomysł samodzielnego wykonywania karteczek ze słówkami, które intensywnie przerabiałam przed klasówkami. Nie było jeszcze wtedy 'profesjonalnych’ fiszek, a potem jak już się pojawiły, to nie spełniały moich oczekiwań: było w nich zazwyczaj słownictwo, które albo było nudne, albo w danym momencie w ogóle mi do niczego nie potrzebne. Kiedyś w Niemczech kupiłam sobie fiszki niemieckio-włoskie i do dziś gdzieś leżą, nawet ich nie rozpakowałam. W moim przypadku chyba po prostu wolę mieć jakiś emocjonalny stosunek do moich karteczek, a te długie godziny wycinania i uzupełniania nie idą najwyraźniej tak całkiem na marne. Na potrzeby postu zrobiłam kilka takich karteczek, żebyście mieli pojęcie, jak to mniej więcej wygląda. Na studiach wykorzystywałam do tego karteczki typu post-it, ale bez kleju, takie kolorowe, biurowe. Były bardzo fajne bo wystarczyło je złożyć i miało się 8 równych sztuk. Tę metodę ostatecznie porzuciłam, bo przygotowanie fiszek zajmowało mi zbyt dużo czasu, jak miałam ochotę się pouczyć to spędzałam najpierw godzinę na przygotowaniu materiału do nauki i cały zapał mi niestety potem mijał.
2. Anki
To moja ostatnia miłość. Cóż to takiego Anki? Jest to program, który zastępuje nam właśnie wszelkie fiszki i ręcznie robione karteczki, bo wszystko można mieć na komputerze lub telefonie. Słówka wprowadza się szybko, system powtórek jest dobrze przemyślany, można dodawać obrazki i nagrania dźwiękowe. Nie będę robiła tutorialu jak zainstalować ten program i jak dodać do niego różne funkcje, bo jest na ten temat mnóstwo informacji w Internecie, dokładny opis po polsku znajdziecie między innymi na blogu o języku szwedzkim Talar du svenska?. Od siebie dodam tylko, żebyście uważali z gotowymi listami słówek, które można zaimportować z internetu – nie wiadomo zazwyczaj kto je robił i czy nie ma w nich błędów, więc gorąco Was zachęcam do tworzenia własnych list ze słówkami. Minus Anki? Powtarzanie słówek może się Wam po jakimś czasie znudzić, programu nie można też zatrzymać na okres wakacji/sesji itp, więc łatwo narobić sobie zaległości, jeśli nie jest się systematycznym.
3. Zeszyt ze słówkami
To metoda, którą sprzedała mi moja pierwsza nauczycielka niemieckiego. Zakładamy sobie zeszyt na dany język. Wszystkie kartki dzielimy na pół i po jednej stronie wypisujemy słówka po polsku, a po drugiej ich odpowiedniki w języku obcym. Słówka mogą być kolorowe, warto je też numerować, bo wtedy mniej więcej wiemy, ilu nowych słówek się nauczyliśmy. Ja do takich zeszytów zbierałam sobie ciekawsze słówka, czasami całe zwroty, idiomy, albo przysłowia. Z resztą to samo było w przypadku fiszek i Anki – w miarę możliwości starałam się wpisywać całe wyrażenia, a nie tylko pojedyncze wyrazy, zamiast np tylko das Kino, die Kinos – kino, gehen – iść; wpisywałam sobie ins Kino gehen – iść do kina itp. Po uzupełnieniu np 1 strony, czytamy pary wyrazów, a potem sami się odpytujemy, można też poprosić o pomoc bliskich, albo inne osoby które również się uczą danego języka.
4. Oblepianie domostwa karteczkami
Jest to sposób, o którym mówię moim uczniom, ale sama faktycznie go nie przetestowałam. Mam jednak uczennicę, która się w ten sposób uczy. Cały myk polega na przylepianiu w miejscach gdzie się często przebywa karteczek samoprzylepnych z 1-3 wyrazami, których chcemy się nauczyć. Mogą to być oczywiście wyrażenia, ale im krótsze te słówka tym lepiej, bo dzięki temu będziemy mogli „mimochodem” je przeczytać. Gdzie można przykładowo przykleić karteczki? Obok lustra, przy komputerze, na lodówce, pod telewizorem itp. Widziałam też osoby oblepiające całe ściany takimi karteczkami, to już zależy od Was, pamiętajcie tylko żeby nie było ich zbyt dużo, bo może nie będzie Wam się chciało ich czytać za każdym razem. Na tym bowiem właśnie polega metoda, zahaczamy tak przy okazji wzrokiem o te słówka, jak np myjemy zęby, czy sięgamy po coś do pochrupania z lodówki. Wyrazy można wymieniać wedle uznania, najlepiej jednak wrócić do nich za jakiś czas, żeby je sobie odświeżyć.
5. Zapisywanie w zeszycie kilka razy tego samego wyrazu
Ponownie metoda moich uczniów, którą będę teraz wypróbowywać. Są osoby, którym najlepiej się zapamiętuje nowe wyrazy jeśli je napiszą. Czasem jest to kilka linijek, czasem pół strony, a przy trudniejszych wyrazach może być i cała strona. Z mojego doświadczenia wynika, że pisanie w ogóle bardzo wspomaga proces uczenia się. Ten punkt rozwinę jednak w kolejnym poście z tej serii.
Reszta pomysłów odpowiednio w najbliższą niedzielę i wtorek. W międzyczasie spodziewajcie się innych wpisów :). Jestem też ciekawa Waszych metod na naukę słówek, próbowaliście którejś z wyżej opisanych? Jeśli nie to spróbujcie i podzielcie się efektami. Może w następnych postach traficie na coś dla siebie.
Spodobał Ci się ten wpis? Polub zatem mojego bloga na Facebooku i obserwuj go na Bloglovin!
Spośród przedstawionych przez Ciebie pomysłów najczęściej korzystam z programu Anki. Poza tym dodatkowo z Memrise, które działa na podobnej zasadzie. Bardzo lubię wykorzystywać również inny sposób na naukę słówek, o którym być może wspomnisz w kolejnych postach, czytanie artykułów oraz książek. Z tekstami prasowymi jest troszkę łatwiej, ponieważ możemy zaznaczać słówka (np. kolorowymi mazakami) i dość łatwo jest je analizować (można czytać tekst 2 razy plus analizować konstrukcje gramatyczne, jeżeli jest taka potrzeba).