Tobias Meister dubbinguje m.in Brada Pitta |
Spodobał Ci się ten wpis? Polub zatem mojego bloga na Facebooku i obserwuj go na Bloglovin!
Tobias Meister dubbinguje m.in Brada Pitta |
Spodobał Ci się ten wpis? Polub zatem mojego bloga na Facebooku i obserwuj go na Bloglovin!
Od 10 lat pomagam moim kursantkom rozgadać się po niemiecku. Piszę bloga dla fanek języka niemieckiego. Więcej o mnie: kliknij tutaj.
Autorka: Diana KorzebKumpela mówiła mi, że właśnie Brad Pitt brzmi zawsze tak samo, jak szukałam informacji do tego posta, to okazało się, ze ten sam niemiecki aktor podkłada głos często kilku zagranicznym aktorom. I tak jak Ty, też nie lubię dubbingu, a po dłuższym czasie bez telewizji i oglądaniu wszystkiego w oryginale albo z napisami nie mogę znieść lektora ;), najlepiej to mają chyba Skandynawowie, gdzie podobno w tv leci wszystko w oryginale + napisy.
Oryginał i napisy to moim zdaniem najlepsza opcja 🙂
Potwierdzam, wszystko w oryginale plus napisy! Podobno to jeden z powodów, dla których Skandynawowie tak świetnie znają angielski – bo osłuchują się z nim często w telewizji.
Ja dubbingu nie znoszę, chociaż wszyscy powtarzają, że ten niemiecki jest naprawdę na wysokim poziomie. Ja jednak wolę nawet beznamiętny głos lektora w Polsce 🙂
Mam dokładnie taką samą opinię na ten temat. Odkąd zaczęłam oglądać angielskie seriale z napisami, to znacznie polepszyła się moja znajomość angielskiego.
W Austrii jest niestety dubbing tak jak w Niemczech. Opcja z napisami jest rewelacyjna, zwłaszcza gdy ktoś uczy się danego języka.
Emilia
W Holandii są tylko napisy. Nawet bajki dla dzieci po angielsku nie są dubbingowane, stąd maluchy od małego osłuchują się z językiem obcym. Stąd nic dziwnego, że 90% społeczeństwa holenderskiego zna angielski w stopniu co najmniej komunikatywnym.
We Francji też dubbing…. i też największe gwiazdy mają podkładany głos zawsze przez tego samego francuskiego aktora…. Ja nie mogę tego przeboleć. Głos jest przecież znakiem rozpoznawczym każdego aktora i definiuje w dużej mierze jego warsztat … :/
Z dwojga złego wolę sensowny dubbing niż lektora, który beznamiętnie czyta wszystko po kolei, nie nadąża przy szybszych dialogach i połowa treści zostaje nie przetłumaczona. Albo zamiast czytać beznamiętnie zaczyna „interpretować”…
Dlatego nigdy nie oglądam filmów w tv i jestem szczęśliwa, że nasze kina oferują co do zasady wersje z napisami 🙂
To teraz mnie zaintrygowałyście – ciekawe, czy jeszcze gdzieś jest lektor?
Istnieje wytłumaczenie dlaczego w niektórych krajach jest lektor, a w innych dubbing. I chyba mnie właśnie zainspirowałaś do wpisu, w którym będę mogła to wyjaśnić 😀
Super, że starasz się wymyślać teksty o tak różnorodnej tematyce! 🙂 A propos dzisiejszego tematu…nie miałam zielonego pojęcia, że w Niemczech nie ma lektora a tylko sam dubbing. Fakt zgodzę się z ww. wypowiedziami, że to do końca nie jest rewelacyjny pomysł. Aczkolwiek z drugiej strony jeżeli film jest na prawdę dobry, skupiłabym się bardziej na samej treści przekazu, a nie na samym głosie aktora czy też lektora.
P.S. wkradł Ci się maleńki błąd w odmianie czasownika „sich wundern”. W liczbie mnogiej brakuje literki „r” 😛
Haha! mogłabym teraz napisać, że to był taki specjalny haczyk sprawdzający, czy Czytelnicy uważnie czytają moje wpisy ;). Ale niestety to nie prawda, to zwykły Tippfehler.
W Szwajcarii jest tylko dubbing. i ludzie są do niego tak przyzwyczajeni, że nawet jak całkiem inteligentni i znający języki obce ludzie idą do kina ZAWSZE wybierają dubbing.
Według mnie jest to okropne, ale to samo jednak myślę o lektorze.
Uczyłam się coś na te ten temat na filologii. I tak: lektor, czyli nasz voice-over jest tylko w kilku bratnich krajach, które wraz z nami dzieliły niedole socjalizmu. To taki: komunistyczny voice-over.
Dubbing jest bardzo drogi, dlatego mogą sobie na niego tylko pozwolić kraje najbogatsze i największe – te które dysponują wystarczającą ilością aktorów i którym koszty się zwrócą w ten sposób.
Napisy są najczęściej w krajach, które nie mają dużo ludności – po prostu tam się to nie kalkuluje.
Napisy są też w tych krajach, w których ludzie świetnie znają języki obce i nie potrzebują napisów. Wynika to też z celów edukacyjnych. Słyszałam kiedyś, jak jest w Estonii – warto o tym poczytać.
W Czechach jest u większości filmów dubbing, tylko filmy alternatywne są z napisami. Też by mnie interesowało, gdzie jeszcze jest lektor, bo mi sie wydaję, że tylko w Polsce.
Lektor jest smutny bo zagłusza wybuchy 🙁 Tylko napisy albo i na żywca bez napisów 🙂
Pamiętam jak wielką niespodzianką były dla mnie dawno temu „Oczy szeroko zamknięte” (te z Tomem Cruisem i Nicole Kidman a nie z Anną Wyszkoni ;)) jakąś późną porą na TVNie z napisami właśnie 🙂
A to nie był jakiś wymóg reżysera? Że mogą być tylko napisy i nic więcej? Żadnych dubbingów i lektorów?
Hmmm, tez kiedyś słyszałem tą teorię, ale teraz na szybko nie udało mi się tego zweryfikować – tylko tyle, że:
„When, years later, Kubrick had finished the filming of EYES WIDE SHUT he expressed the wish that all dubbed versions in the most important European countries be supervised by his favorite film directors: in France Patrice Chareau, in Spain Carlos Saura, in Italy Bernardo Bertolucci, and in Germany Edgar Reitz.”
A na chomiku znalazłem wersję z polskim lektorem 🙂
gdyby bylo wszystko w oryginale bylibyśmy poliglotami!! 🙂 dubbling oddać do utylizacji 🙂
Bardzo dobry pomysł z blogiem:) uwielbiam bajeczki , będę codziennie oglądać 🙂 dzięki:D:)
W Anglii bardzo rzadko puszczają w telewizji i w kinach filmy nieanglojęzyczne, ale jeśli już to robią, to z napisami. Wielu komików żartuje sobie z ludzi, którzy idą do kina na film obcojęzyczny i bulwersują się, że muszą czytać napisy. No bo jak i czytać i oglądać jednocześnie?! Imposibru!! Kamila Nizioł
W Szkocji też ;), niesamowicie to wygodne, jak się np zna niemiecki, nie trzeba wtedy czytać, a można sobie ćwiczyć rozumienie ze słuchu 🙂
A ja tam lubię naszych lektorów, zwłaszcza jednego, niestety nie wiem, jak się nazywa. Mimo kpienia z tej praktyki! 🙂 Niemcy nie umeją tego zrozumieć, zawsze pojawia się np. kwestia scen erotycznych albo wyznań miłosnych, gdzie kwestię rozanielonej pani czyta beznamiętny lektor. I nie są w stanie zrozumieć, że można odbierać tekst mówiony nijako na dwóch płaszczyznach: rozumiem co mówią, bo po polsku, a intonację, akcent, emocje, tembr głosu, tempo itp. odbieram w języku oryginału. Logiczne!
Przyznaję, że beznamiętny polski lektor to zło, ale niemiecki dubbing to już kompletna katastrofa. Kiedy w kinie wyświetlane są zwiastuny, podczas których znani aktorzy przemawiają do widzów „dojczem”, czuję się, jakbym oglądał jakiś niedorzeczny kabaret. Kiedyś złapałem się na tym, że głośno parsknąłem śmiechem i aż głupio mi się zrobiło na myśl, że nikt wokół nie dostrzega kuriozalności dubbingu. Od tego czasu staram się za wszelką cenę zachowywać przez tych parę minut maksymalną powagę. 😉
Wiem coś o tym, nienawidzę niemieckiego dubbingu. Bo jak można wtedy powiedzieć, że lubi się jakiegoś aktora, jeśli nie zna się jego głosu? Głos to przecież ważne narzędzie pracy aktora, a dubbing nie zawsze jest dobry. Poza tym zgadza się, że aktorzy mają najczęściej podłożony ten sam głos, ale np. Keira Knightley ma 2 albo 3 niemieckie głosy. Różnie to jest, chociaż dbają o to, żeby najbardziej znani aktorzy mieli zawsze ten sam niemiecki głos. Niezmiennie mnie bawi jednak, że Niemcy mimo dubbingu zostawiają pewne angielskie słowa, np. mum, dad, mr. president, kids i jeszcze kilka. Zawsze chce mi się z tego śmiać.