Na filmy trafiam w najróżniejszy sposób. A to ktoś, gdzieś wspomni, że oglądał coś dobrego, a to przeglądam filmografie mniej i bardziej znanych aktorów i szukam tam perełek. Berlin 36 był akurat na Netflixie, nigdy o nim nie słyszałam i nie sądzę, że sama bym po niego sięgnęła, bo jak już wiecie, raczej nie przepadam za filmami o sporcie/sportowcach. Berlin 36 jest oparty na faktach, opowiada historię Gretel Bergmann, niemieckiej lekkoatletki żydowskiego pochodzenia, która została zmuszona do wzięcia udziału w zorganizowanej przez nazistowskie Niemcy w 1936 roku Olimpiadzie w Berlinie.
Berlin 36
Polski tytuł:–
Rok produkcji: 2009
Reżyser: Kaspar Heidelbach
Grają m.in.: Karoline Herfurth, Axel Prahl, Sebastian Urzendowsky
Film jest w porządku, przyjemnie ogląda się Karoline Herfurth jako Gretel Bergmann, może trochę mniej przyjemnie Sebastiana Urzendowskiego, grającego Marie Ketteler, bo przecież od początku wiemy, że to mężczyzna i trochę niepojęte, że koleżanki sportsmenki tego nie zauważają. Jednak na dłuższą metę ten film nie wnosi nic ciekawego, nie opowiada żadnej ciekawej historii. Szczególnie jeśli porównamy losy Gretel z losami innych ofiar nazistowskich Niemiec. Trochę Wam tu zaspojluję i napiszę, że nikt nie ucierpiał, jedyne chyba, co faktycznie ucierpiało, to duma sportsmenki. Na końcu filmu był fragment wywiadu z prawdziwą Gretel, przed wybuchem wojny udało jej się wyjechać do Stanów i w późniejszych latach zdobyła tam nagrody za swoje osiągnięcia sportowe. Kobieta była bardzo rozgoryczona i rozżalona, że jej własna ojczyzna nie pozwoliła jej wziąć udziału w Olimpiadzie, tak bardzo ją to ubodło, że postanowiła do końca życia zaprzestać używania języka niemieckiego. Wiem, że nie powinno się oceniać cudzego życia, ale w obliczu tragedii Holocaustu Gretel Bergmann wydaje się być mocno egoistyczną i roszczeniową osobą. O ile się nie mylę, ani ona, ani nikt z jej rodziny nie ucierpiał podczas II Wojny Światowej, udało im się uciec, więc oprócz ostracyzmu podczas zawodów nie miała jakichś większych problemów. W tej całej historii zadziwiające jest, jak bardzo naziści musieli być zdesperowani, że zmusili mężczyznę, aby udawał kobietę i wystartował w zawodach. Pod tym względem film różni się nieco od oryginalnej historii – podobno Gretel i jej kolegę-koleżankę sportsmenkę nigdy nic nie łączyło. Podsumowując: w tym filmie widzimy kolejne oblicze wojny i nazizmu, niezbyt przyjemne, ale (wyjątkowo) mało przerażające.
Ocena: 5/10, film dobrze zrobiony i nieźle zagrany, ale historia nie porywa